poniedziałek, 18 września 2017

Warszawa - ranking mobilności.


Co wynika dla Warszawy z europejskiego rankingu mobilności.
Portal Politico opublikował europejski ranking mobilności. Politiko - ranking mobilności objął 20 dużych europejskich miast. Autorzy nie wskazują kryteriów wyboru miast, więc pierwszy wniosek jest pozytywny: w oczach autorów rankingu Warszawa jest jednym z 20 najważniejszych miast Unii Europejskiej.

Sam ranking opiera się na analizie 4 obszarów: zanieczyszczenie powietrza, korki, udział przejazdów rowerami w ruchu miejskim oraz komunikację miejską. Każdemu z tych obszarów przydzielono 25% wagę. Przy czym transport publiczny został podzielony na dwa kryteria: udział transportu publicznego w ruchu miejskim oraz cena standardowego biletu komunikacji miejskiej i każdemu z tych kryteriów przydzielono wagę 12,5%.

Oczywiście pierwsze pytanie: kto wygrywa ranking i jak wypadła Warszawa? Wg wyników rankingu jakość, wygoda i przyjemność z poruszania się po mieście, są najwyższe w Helsinkach, Kopenhadze i Sztokholmie. Najgorzej wypadły Rzym, Marsylia, Bruksela i Warszawa.
Ranking trzeba traktować z dużym dystansem. Jakie kryteria wybierzemy, takie wyniki otrzymamy. Ale na pewne sprawy warto zwrócić uwagę i od samego wyniku rankingu ważniejsze mogą być pytania, które przy okazji można zadać.
Czego dowiadujemy się o Warszawie widzianej na tle innych europejskich miast.

1. Jakość powietrza.
A raczej brak jakości. Warszawa wraz z Budapesztem zdecydowanie niekorzystnie odstają od pozostałych miast. W stosunku do pozostałych miast różnica jest duża lub bardzo duża. Wniosek? To, co mamy w Warszawie, to nie jest normalne w europejskim mieście. Bardzo powoli ten problem przebija się w świadomości władz Warszawy i na razie nie widać, żeby to była  paląca się czerwona lamka.

2. Korki.
Pod względem zakorkowania Warszawa została zakwalifikowana na 7 miejscu (wspólnie z Atenami). Ale jeśli chodzi o ocenę, to do najbardziej zakorkowanego Dublina Warszawę dzieli trzy razy mniej punktów niż do najmniej zakorkowanego Amsterdamu. Czyli w gruncie rzeczy należymy do ścisłej czołówki miłośników stania w korkach. Niestety.

Rzecz ciekawa, to pozycja Budapesztu, jako drugiego po Amsterdamie, najmniej zakorkowanego miasta. Do tego jeszcze wrócimy w dalszej części tekstu.
3. Udział przejazdów rowerami w ruchu miejskim.
W tej kategorii oczywiście do innego świata należą takie miasta, jak Kopenhaga i Amsterdam, mające odpowiednio 35% i 32% udziału rowerów w przejazdach w mieście. Zaledwie trzy miasta mają jeszcze powyżej 10%: Monachium, Berlin i Helsinki. Warszawa należy do pozostałych miast z małym udziałem rowerów. Ale to co wiemy, a co nie jest ujęte w omawianym zestawieniu, to w Warszawie ten udział rośnie. Trudno nazwać to rewolucją, ale na pewno jest to wyraźna zmiana. Wg. aktualnych danych udział rowerów w przejazdach w mieście wynosi obecnie ok. 5%. W tej sprawie zachowujemy umiarkowany optymizm.

4. Udział przejazdów komunikacją miejskiej w ogólnej liczbie przejazdów.
Nareszcie Warszawa ma się czym pochwalić. Z 54% udziałem komunikacji miejskiej w przejazdach dystansuje o 9 procent następny Budapeszt. Rzecz ciekawa, że miasta w które jesteśmy komunikacyjnie zapatrzeni wypadają w tym zestawieniu blado: Amsterdam i Kopenhaga mają po 20%. Czyżby transport zbiorowy nie był narzędziem komunikacyjnego zbawienia miasta?

5. Cena standardowego biletu komunikacji miejskiej.
Tu znowu Warszawa zdecydowanie wygrywa, choć nie wiemy czy autorzy tego zestawienia dokonali korekty o siłę nabywczą mieszkańców, więc to zwycięstwo jest opatrzone znakiem zapytania.

Niemniej trudno nie zauważyć korelacji, że trzy miasta z najniższymi cenami biletów (Warszawa, Budapeszt Praga), są jednocześnie trzema miastami z najwyższym odsetkiem udziału komunikacji miejskiej w przejazdach. Przypadek?
Zamiast podsumowania kilka pytań.

Kopenhaga jest wzorcem wysokiej jakości życia mieszkańców przy zaskakująco niskim udziale komunikacji miejskiej w przejazdach. Czy popularność rowerów w Kopenhadze oznacza, że to miasto po prostu nie potrzebuje większego udziału komunikacji miejskiej? A tym samym nie ma potrzeby wydawania środków na utrzymanie bardziej rozbudowanej komunikacji miejskiej? Z punktu widzenia osób zarządzających miastem, pytanie wydaje się intrygujące. Tym bardziej, że pomimo niskiego udziału komunikacji zbiorowej, Kopenhaga jest liderem w przejezdności, czyli braku korków.

Budapeszt podobnie jak Warszawa ma bardzo duży udział komunikacji zbiorowej w przejazdach i porównywalny z Warszawą udział rowerów. Ale mieszkańcy Budapesztu nie stoją w korkach a warszawiacy stoją. Czy jedynym wytłumaczeniem jest zwartość miasta i większa sieć metra? Jeżeli tak, to jest to podpowiedź, jak powinna zmieniać się Warszawa.
Ciekawie też wypada porównanie Warszawy z miastami najbardziej zbliżonymi, czyli Pragą i Budapesztem. We wszystkim te trzy miasta są bardzo zbliżone. Oprócz jednego parametru: korki. W tym jednym miejscu występuje duża różnica na niekorzyść Warszawy. Stoją za tym obiektywne powody (cytując klasyka „taki mamy klimat”), czy może z czymś sobie nie radzimy?
Własne pytania są ciekawsze od podawanych przez media wiadomości. Dodatkowo zamieszczam więc interesującą grafikę pochodzącą z publikacji „Cities in Europe. Facts and figures on cities and urban areas”(PBL Netherlands Environmental Assessment Agency The Hague, 2016). Grafika ta obrazuje strukturę miksu komunikacyjnego w różnych miastach. Życzę ciekawych własnych pytań.

 
opracował: Waldemar Kamiński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz