Co wynika
dla Warszawy z europejskiego rankingu mobilności.
Portal
Politico opublikował europejski ranking mobilności. Politiko - ranking mobilności objął 20 dużych
europejskich miast. Autorzy nie wskazują kryteriów wyboru miast, więc pierwszy wniosek jest pozytywny: w oczach autorów rankingu Warszawa jest jednym
z 20 najważniejszych miast Unii Europejskiej.
Sam ranking
opiera się na analizie 4 obszarów: zanieczyszczenie powietrza, korki, udział
przejazdów rowerami w ruchu miejskim oraz komunikację miejską. Każdemu z tych
obszarów przydzielono 25% wagę. Przy czym transport publiczny został podzielony
na dwa kryteria: udział transportu publicznego w ruchu miejskim oraz cena
standardowego biletu komunikacji miejskiej i każdemu z tych kryteriów
przydzielono wagę 12,5%.
Oczywiście pierwsze pytanie: kto wygrywa ranking i jak wypadła Warszawa? Wg wyników rankingu jakość, wygoda i przyjemność z poruszania się po mieście, są najwyższe w Helsinkach, Kopenhadze i Sztokholmie. Najgorzej wypadły Rzym, Marsylia, Bruksela i Warszawa.
Ranking
trzeba traktować z dużym dystansem. Jakie kryteria wybierzemy, takie wyniki
otrzymamy. Ale na pewne sprawy warto zwrócić uwagę i od samego wyniku rankingu
ważniejsze mogą być pytania, które przy okazji można zadać.Oczywiście pierwsze pytanie: kto wygrywa ranking i jak wypadła Warszawa? Wg wyników rankingu jakość, wygoda i przyjemność z poruszania się po mieście, są najwyższe w Helsinkach, Kopenhadze i Sztokholmie. Najgorzej wypadły Rzym, Marsylia, Bruksela i Warszawa.
Czego dowiadujemy się o Warszawie widzianej na tle innych europejskich miast.
1. Jakość powietrza.
A raczej
brak jakości. Warszawa wraz z Budapesztem zdecydowanie niekorzystnie odstają od
pozostałych miast. W stosunku do pozostałych miast różnica jest duża lub bardzo
duża. Wniosek? To, co mamy w Warszawie, to nie jest normalne w europejskim
mieście. Bardzo powoli ten problem przebija się w świadomości władz Warszawy i
na razie nie widać, żeby to była paląca
się czerwona lamka.
2. Korki.
Pod względem
zakorkowania Warszawa została zakwalifikowana na 7 miejscu (wspólnie z
Atenami). Ale jeśli chodzi o ocenę, to do najbardziej zakorkowanego Dublina
Warszawę dzieli trzy razy mniej punktów niż do najmniej zakorkowanego
Amsterdamu. Czyli w gruncie rzeczy należymy do ścisłej czołówki miłośników
stania w korkach. Niestety.
Rzecz
ciekawa, to pozycja Budapesztu, jako drugiego po Amsterdamie, najmniej
zakorkowanego miasta. Do tego jeszcze wrócimy w dalszej części tekstu.
3. Udział przejazdów rowerami w ruchu
miejskim.W tej kategorii oczywiście do innego świata należą takie miasta, jak Kopenhaga i Amsterdam, mające odpowiednio 35% i 32% udziału rowerów w przejazdach w mieście. Zaledwie trzy miasta mają jeszcze powyżej 10%: Monachium, Berlin i Helsinki. Warszawa należy do pozostałych miast z małym udziałem rowerów. Ale to co wiemy, a co nie jest ujęte w omawianym zestawieniu, to w Warszawie ten udział rośnie. Trudno nazwać to rewolucją, ale na pewno jest to wyraźna zmiana. Wg. aktualnych danych udział rowerów w przejazdach w mieście wynosi obecnie ok. 5%. W tej sprawie zachowujemy umiarkowany optymizm.
4. Udział przejazdów komunikacją
miejskiej w ogólnej liczbie przejazdów.
Nareszcie
Warszawa ma się czym pochwalić. Z 54% udziałem komunikacji miejskiej w
przejazdach dystansuje o 9 procent następny Budapeszt. Rzecz ciekawa, że miasta
w które jesteśmy komunikacyjnie zapatrzeni wypadają w tym zestawieniu blado:
Amsterdam i Kopenhaga mają po 20%. Czyżby transport zbiorowy nie był narzędziem
komunikacyjnego zbawienia miasta?
5. Cena standardowego biletu
komunikacji miejskiej.
Tu znowu
Warszawa zdecydowanie wygrywa, choć nie wiemy czy autorzy tego zestawienia
dokonali korekty o siłę nabywczą mieszkańców, więc to zwycięstwo jest opatrzone
znakiem zapytania.
Niemniej
trudno nie zauważyć korelacji, że trzy miasta z najniższymi cenami biletów (Warszawa,
Budapeszt Praga), są jednocześnie trzema miastami z najwyższym odsetkiem
udziału komunikacji miejskiej w przejazdach. Przypadek?
Zamiast podsumowania kilka pytań.Kopenhaga jest wzorcem wysokiej jakości życia mieszkańców przy zaskakująco niskim udziale komunikacji miejskiej w przejazdach. Czy popularność rowerów w Kopenhadze oznacza, że to miasto po prostu nie potrzebuje większego udziału komunikacji miejskiej? A tym samym nie ma potrzeby wydawania środków na utrzymanie bardziej rozbudowanej komunikacji miejskiej? Z punktu widzenia osób zarządzających miastem, pytanie wydaje się intrygujące. Tym bardziej, że pomimo niskiego udziału komunikacji zbiorowej, Kopenhaga jest liderem w przejezdności, czyli braku korków.
Budapeszt podobnie jak Warszawa ma bardzo duży
udział komunikacji zbiorowej w przejazdach i porównywalny z Warszawą udział
rowerów. Ale mieszkańcy Budapesztu nie stoją w korkach a warszawiacy stoją. Czy
jedynym wytłumaczeniem jest zwartość miasta i większa sieć metra? Jeżeli tak, to
jest to podpowiedź, jak powinna zmieniać się Warszawa.
Ciekawie też
wypada porównanie Warszawy z miastami najbardziej zbliżonymi, czyli Pragą i
Budapesztem. We wszystkim te trzy miasta są bardzo zbliżone. Oprócz jednego
parametru: korki. W tym jednym miejscu występuje duża różnica na niekorzyść
Warszawy. Stoją za tym obiektywne powody (cytując klasyka „taki mamy klimat”),
czy może z czymś sobie nie radzimy?Własne pytania są ciekawsze od podawanych przez media wiadomości. Dodatkowo zamieszczam więc interesującą grafikę pochodzącą z publikacji „Cities in Europe. Facts and figures on cities and urban areas”(PBL Netherlands Environmental Assessment Agency The Hague, 2016). Grafika ta obrazuje strukturę miksu komunikacyjnego w różnych miastach. Życzę ciekawych własnych pytań.